Italia do zjedzenia - Bartek Kieżun
Moda na książki kucharskie pisane przez polskich blogerów zatacza coraz szersze kręgi. I muszę przyznać, że zazwyczaj są to niezwykle udane debiuty. Przyczyną jest najprawdopodobniej fakt, że czytelnicy blogów kulinarnych to niezwykle surowi recenzenci, którzy nie omieszkają wytknąć autorom nawet najmniejszych błędów, co zresztą sama także robię.
"Italia do zjedzenia" autorstwa Bartka Kieżuna doskonale wpisuje się w ten właśnie trend. To zarazem ciekawe połączenie napisanego z ogromną lekkością przewodnika po różnych zakątkach Włoch z przepisami kulinarnymi. Takie książki zawsze czytam z ogromną przyjemnością, choć moje zainteresowania kierują się bardziej w stronę kuchni Bliskiego Wschodu i Dekanu niż do receptur ze Starego Kontynentu.
Nie bez znaczenia jest ogromna wiedza autora na temat kultury, historii i tradycji kulinarnych Włoch. Podzielona na pięć rozdziałów publikacja została starannie przemyślana. Pierwszy rozdział "Pane", w którym odwiedzimy m.in. Cefalu i poznamy smak samodzielnie przygotowanej sycylijskiej brioszki stanowi wstęp do prawdziwej uczy - podróżniczej i kulinarnej. W drugim, zatytułowanym "Antipasti", znajdziemy rewelacyjne przepisy m.in. na arancini i sałatkę z orkiszu i udamy się na spacer po Ballaro, najstarszym z rynków Palermo. Kiedy nasz apetyt wzrośnie możemy skorzystać z receptur na "Primi" - pyszna zupa minestrone i bolońskie ragu powinny zaspokoić nasz głód, ale prawdziwych smakoszy najbardziej ucieszy dział "Secondi" - wspaniała wołowina w czerwonym winie i faszerowane kalmary to prawdziwe rarytasy. Na deser Bartek Kieżun serwuje nam doskonałe tiramisu oraz tartę z kremem i świeżymi figami prosto z Modeny.
Zawarte w książce przepisy nie należą do skomplikowanych, stosunkowo niewielka liczba składników, możliwych do kupienia w większości marketów ułatwia przygotowanie proponowanych potraw. To, co ewentualnie może czytelnika razić, to zaznaczanie w przepisach, że jeśli kurczak, to "z wolnego wybiegu", a jeśli jajka to "zerówki". Cóż moda na ekologię dotyka wielu autorów książek kucharskich i poradników kulinarnych i nie można tego traktować jako poważny mankament, ale... i tak każdy decyduje sam w zależności od własnych upodobań i zasobności portfela.
Dużą zaletę "Italii do zjedzenia" stanowią fotografie, nie tylko potraw, także ciekawych, klimatycznych miejsc, których we Włoszech nie brakuje.
Jednym słowem polecam
Tytuł: Italia do zjedzenia
Autor: Bartek Kieżun
Wydawnictwo: Buchmann
Data wydania: październik 2017
Liczba stron: 288
"Italia do zjedzenia" autorstwa Bartka Kieżuna doskonale wpisuje się w ten właśnie trend. To zarazem ciekawe połączenie napisanego z ogromną lekkością przewodnika po różnych zakątkach Włoch z przepisami kulinarnymi. Takie książki zawsze czytam z ogromną przyjemnością, choć moje zainteresowania kierują się bardziej w stronę kuchni Bliskiego Wschodu i Dekanu niż do receptur ze Starego Kontynentu.
Nie bez znaczenia jest ogromna wiedza autora na temat kultury, historii i tradycji kulinarnych Włoch. Podzielona na pięć rozdziałów publikacja została starannie przemyślana. Pierwszy rozdział "Pane", w którym odwiedzimy m.in. Cefalu i poznamy smak samodzielnie przygotowanej sycylijskiej brioszki stanowi wstęp do prawdziwej uczy - podróżniczej i kulinarnej. W drugim, zatytułowanym "Antipasti", znajdziemy rewelacyjne przepisy m.in. na arancini i sałatkę z orkiszu i udamy się na spacer po Ballaro, najstarszym z rynków Palermo. Kiedy nasz apetyt wzrośnie możemy skorzystać z receptur na "Primi" - pyszna zupa minestrone i bolońskie ragu powinny zaspokoić nasz głód, ale prawdziwych smakoszy najbardziej ucieszy dział "Secondi" - wspaniała wołowina w czerwonym winie i faszerowane kalmary to prawdziwe rarytasy. Na deser Bartek Kieżun serwuje nam doskonałe tiramisu oraz tartę z kremem i świeżymi figami prosto z Modeny.
Zawarte w książce przepisy nie należą do skomplikowanych, stosunkowo niewielka liczba składników, możliwych do kupienia w większości marketów ułatwia przygotowanie proponowanych potraw. To, co ewentualnie może czytelnika razić, to zaznaczanie w przepisach, że jeśli kurczak, to "z wolnego wybiegu", a jeśli jajka to "zerówki". Cóż moda na ekologię dotyka wielu autorów książek kucharskich i poradników kulinarnych i nie można tego traktować jako poważny mankament, ale... i tak każdy decyduje sam w zależności od własnych upodobań i zasobności portfela.
Dużą zaletę "Italii do zjedzenia" stanowią fotografie, nie tylko potraw, także ciekawych, klimatycznych miejsc, których we Włoszech nie brakuje.
Jednym słowem polecam
Tytuł: Italia do zjedzenia
Autor: Bartek Kieżun
Wydawnictwo: Buchmann
Data wydania: październik 2017
Liczba stron: 288
Książka zapowiada się bardzo ciekawie. Chętnie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńInteresująca propozycja.
OdpowiedzUsuńserdecznie polecam
Usuń