Smaczne fotografie - czyli "Fotografia kulinarna dla blogerów"
Moja przyjaźń z aparatem fotograficznym zaczęła się kilka lat temu. Od tego czasu jakiś Nikon zawsze towarzyszył nam w podróżach i tułaczce po świecie. I nie miało znaczenia, że mój "podręczny"
bagaż znacznie przekraczał limity wagowe wszelkich linii lotniczych,
choć zawierał jedynie sprzęt fotograficzny. Aparat stał się moim
przyjacielem i nieodłącznym towarzyszem doli i niedoli.
Podczas pobytu w Arabii Saudyjskiej zaczęliśmy prowadzić blogi - jeden dotyczący codziennego życia Polaków w krajach Zatoki Perskiej ("W pustyni bez puszczy czyli Arabia Saudyjska i Oman oczami Polaka"), drugi - zatytułowany "Kulinaria - potrawy z różnych stron świata", aby mieć zawsze "pod ręką" nasze ulubione przepisy.
I wtedy pojawił się problem - oboje dobrze radzimy sobie w fotografii reporterskiej, ale zdjęcia jedzenia to już nieco inny rodzaj fotografii.
Moje początki fotografii kulinarnej były.....
Nie, nie były trudne. Były najzwyczajniej w świecie nieudane. Kiedy dziś patrzę na swoje pierwsze zdjęcia potraw, często zastanawiam się, jak mogłam takie "coś" opublikować. Z czasem było coraz lepiej, ale zawsze czegoś tym zdjęciom brakowało.
Nadal się jednak uczę i w tym wypadku wydana nakładem Wydawnictwa Helion "Fotografia kulinarna dla blogerów" autorstwa Matta Armendariza stanowi dla mnie nieocenioną pomoc.
Napisany prostym, zrozumiałym nawet dla laika językiem, poradnik jak fotografować jedzenie, pozwolił mi uniknąć wielu błędów (taką mam przynajmniej nadzieję) i poprawił mój warsztat fotografa. Nauczyłam się też, jak domowym sposobem, niezależnie od kraju zamieszkania i przy niewielkim nakładzie finansowym stworzyć interesujące rekwizyty do zdjęć czy modyfikatory światła, choćby wykorzystując do tego m.in. latarkę i piłeczkę pingpongową. Dowiedziałam się także jak za pomocą folii rozproszyć światło lub doświetlić zdjęcie i wreszcie (co było dla mnie bardzo ważne) - w jaki sposób kadrować zdjęcia potraw.
Przykład ?
Proszę bardzo - ponieważ nie mam drewnianego stołu z desek, więc w jednym ze sklepów ogólnobudowlanych kupiłam za 5 złotych..... podest tarasowy, który na moich zdjęciach pełni rolę stołu.
Odnośnie sprzętu fotograficznego - w pełni zgadzam się też z tezą Matta Armendariza
"korzystaj z tego co masz" Te słowa to poniekąd parafraza znanego chyba każdemu fotografowi zdania Chase Jarvisa "The best camera is the one that’s with you", które stanowi zarazem motto. naszej strony internetowej (tutaj link)
Z ciekawości zrobiłam zdjęcie tej samej potrawy korzystając z trzech różnych aparatów (dwie lustrzanki i kompakt) oraz telefonu komórkowego. Po drobnych poprawkach zdjęcia z aparatów fotograficznych nie różniły się od siebie zbyt mocno. Najgorzej wypadło zdjęcie z telefonu, ale choć nie nadaje się raczej do druku to na potrzeby bloga mogłabym je wykorzystać.
Bardzo dużą zaletę poradnika "Fotografia kulinarna dla blogerów" stanowią opatrzone komentarzami Matta Armendariza zdjęcia i grafiki, na podstawie których autor w przystępny sposób wyjaśnia m.in. jak wielką rolę w fotografii kulinarnej odgrywają aranżacja, kadr i światło oraz jak powinien być ustawiony aparat względem jego głównego źródła. Jednym słowem, co zrobić, aby światło stało się Twoim przyjacielem.
Tym co jest moim zdaniem niezmiernie ważne dla nas blogerów kulinarnych, to fakt, że wszystkie fotografowane potrawy można ze smakiem skonsumować :)
Mimo, iż pierwsze przygody z fotografią mam już dawno za sobą, a na naszym koncie pojawiły się też drobne sukcesy (nasze zdjęcie znalazło się m.in. na okładce wydanej niedawno książki) to "Fotografia kulinarna dla blogerów" okazała się dla mnie nieocenioną pomocą w przygotowywaniu zdjęć na potrzeby bloga i naszej strony internetowej.
Zresztą zobaczcie sami :)
Tutaj link do naszych zdjęć kulinarnych
Podczas pobytu w Arabii Saudyjskiej zaczęliśmy prowadzić blogi - jeden dotyczący codziennego życia Polaków w krajach Zatoki Perskiej ("W pustyni bez puszczy czyli Arabia Saudyjska i Oman oczami Polaka"), drugi - zatytułowany "Kulinaria - potrawy z różnych stron świata", aby mieć zawsze "pod ręką" nasze ulubione przepisy.
I wtedy pojawił się problem - oboje dobrze radzimy sobie w fotografii reporterskiej, ale zdjęcia jedzenia to już nieco inny rodzaj fotografii.
Moje początki fotografii kulinarnej były.....
Nie, nie były trudne. Były najzwyczajniej w świecie nieudane. Kiedy dziś patrzę na swoje pierwsze zdjęcia potraw, często zastanawiam się, jak mogłam takie "coś" opublikować. Z czasem było coraz lepiej, ale zawsze czegoś tym zdjęciom brakowało.
Nadal się jednak uczę i w tym wypadku wydana nakładem Wydawnictwa Helion "Fotografia kulinarna dla blogerów" autorstwa Matta Armendariza stanowi dla mnie nieocenioną pomoc.
Napisany prostym, zrozumiałym nawet dla laika językiem, poradnik jak fotografować jedzenie, pozwolił mi uniknąć wielu błędów (taką mam przynajmniej nadzieję) i poprawił mój warsztat fotografa. Nauczyłam się też, jak domowym sposobem, niezależnie od kraju zamieszkania i przy niewielkim nakładzie finansowym stworzyć interesujące rekwizyty do zdjęć czy modyfikatory światła, choćby wykorzystując do tego m.in. latarkę i piłeczkę pingpongową. Dowiedziałam się także jak za pomocą folii rozproszyć światło lub doświetlić zdjęcie i wreszcie (co było dla mnie bardzo ważne) - w jaki sposób kadrować zdjęcia potraw.
Przykład ?
Proszę bardzo - ponieważ nie mam drewnianego stołu z desek, więc w jednym ze sklepów ogólnobudowlanych kupiłam za 5 złotych..... podest tarasowy, który na moich zdjęciach pełni rolę stołu.
Odnośnie sprzętu fotograficznego - w pełni zgadzam się też z tezą Matta Armendariza
"korzystaj z tego co masz" Te słowa to poniekąd parafraza znanego chyba każdemu fotografowi zdania Chase Jarvisa "The best camera is the one that’s with you", które stanowi zarazem motto. naszej strony internetowej (tutaj link)
Z ciekawości zrobiłam zdjęcie tej samej potrawy korzystając z trzech różnych aparatów (dwie lustrzanki i kompakt) oraz telefonu komórkowego. Po drobnych poprawkach zdjęcia z aparatów fotograficznych nie różniły się od siebie zbyt mocno. Najgorzej wypadło zdjęcie z telefonu, ale choć nie nadaje się raczej do druku to na potrzeby bloga mogłabym je wykorzystać.
Bardzo dużą zaletę poradnika "Fotografia kulinarna dla blogerów" stanowią opatrzone komentarzami Matta Armendariza zdjęcia i grafiki, na podstawie których autor w przystępny sposób wyjaśnia m.in. jak wielką rolę w fotografii kulinarnej odgrywają aranżacja, kadr i światło oraz jak powinien być ustawiony aparat względem jego głównego źródła. Jednym słowem, co zrobić, aby światło stało się Twoim przyjacielem.
Tym co jest moim zdaniem niezmiernie ważne dla nas blogerów kulinarnych, to fakt, że wszystkie fotografowane potrawy można ze smakiem skonsumować :)
Mimo, iż pierwsze przygody z fotografią mam już dawno za sobą, a na naszym koncie pojawiły się też drobne sukcesy (nasze zdjęcie znalazło się m.in. na okładce wydanej niedawno książki) to "Fotografia kulinarna dla blogerów" okazała się dla mnie nieocenioną pomocą w przygotowywaniu zdjęć na potrzeby bloga i naszej strony internetowej.
Zresztą zobaczcie sami :)
Tutaj link do naszych zdjęć kulinarnych
Komentarze
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych